Amerykański kompozytor Brandon Nelson wydał książeczkę „Composition Toolbox”. Jest to zbiór jego pomysłów kompozytorskich – coś w rodzaju notatnika. Jeden z tych pomysłów zainteresował mnie na tyle, że go zrealizowałem. Pierwszym krokiem było użycie pulsoksymetru do zrobienia serii pomiarów po pierwsze nasycenia krwi tlenem oraz po drugie – tętna. Powstały w ten sposób dwa ciągi liczb. Następnie należało obmyślić algorytm przekształcający te liczby w wartości rytmiczne, wysokości dźwięków oraz ich współbrzmienie. Po zrobieniu tego pozostawało już tylko nagranie stworzonej w ten sposób muzyki. Potraktowałem to jako swoisty eksperyment. Jego rezultat był dla mnie zdumiewający! Okazało się, że z tych pomiarów powstała muzyka wprawdzie nudna, ale całkowicie harmonijna! Spodziewałem się tego, że nie będzie ona niczym ciekawym. Czy można było oczekiwać jakichś niezwykłych efektów pracy pompy, jaką jest serce? Przecież bije ono tak jednostajnie, że można usnąć przy wsłuchiwaniu się w ten rytm. Natomiast zdumiało mnie to drugie – że te pomiary wydobyły z mojego ciała harmonię zgodną z wszelkimi zasadami komponowania muzyki w systemie dur-moll. Może jest więc tak, że żyjemy w świecie harmonijnie zbudowanym i tylko trzeba umieć dostrzec tę jego wewnętrzną harmonię? Istnieje inny jeszcze muzyczny przyczynek skłaniający do myślenia o wewnętrznej harmonii świata. Przyczynek cudowny w podwójnym sensie tego określenia.
W roku 1531 pewnemu Aztekowi nazywającemu się Juan Diego Cuauhtlatoatzin kilka razy ukazała się piękna kobieta, która przedstawiła się jako Matka Boża z Guadalupe. Podczas ostaniego objawienia na jego ponczo w cudowny sposób pojawił się przedstawiający ją obraz. Przez kolejne stulecia obraz ten obrósł kultem, a współcześnie stał się on obiektem czegoś, co dla mnie jest cudem drugim. Został on poddany analizie cyfrowej, która pzwoliła opisać go zbiorem liczb. Powstało coś w rodzaju serii moich pomiarow pulsoksymetrem z tą różnicą, że ten maryjny zbiór liczb jest dużo bardziej złożony i skomplikowany. Zbiór ten następnie posłużył meksykańskiemu kompozytorowi Ernesto Cortazarowi do stworzenia pięknej, bardzo harmonijnej muzyki. Szukałem informacji o sposobie przetransponowania wyników analizy na muzykę. Niestety, nie znalazłem niczego więcej poza tym, że autor tej analizy, profesor Fernando Ojeda, po prostu naniósł pięciolinię na płaszcz Maryi. Gwiazdy, które są namalowane na tym płaszczu stały się wtedy nutami określającymi wysokości i harmonię odpowiadających im dźwięków. To jest wyjaśnienie niewystarczające, bo muzyka w ten sposób wydobyta jest dużo mniej złożona od tej, którą napisał Ernesto Cortazar. Pozostaje więc tajemnica, ale czyż nie stanowi ona elementu każdego cudu?